poniedziałek, 15 lutego 2010

"Rozmówki włoskie", Bianki Rolando spojrzenie na włoskie malarstwo








Sięgnęłam po  książkę Bianki Rolando „Rozmówki włoskie"

zachęcona tytułem obiecującym włoską tematykę. Przerzucając kartki znalazłam kilkanaście ilustracji przedstawiających dzieła klasyki malarstwa włoskiego i chociaż były czarno-białe, małe i niewyraźne zdecydowały o moim wyborze.

Oczekiwałam, że książka przygotuje mnie do odbioru takich kanonów włoskiego malarstwa, jak dzieła: Mantegna, Caravaggia, Tycjana, Leonarda da Vinci, Giotta.






Nastawiłam się na ciekawszą niż podręcznikową analizę dzieł,

ukierunkowaną na szczegóły, które czynią dzieło oryginalnym i wyjątkowym, bo do takich zalicza się:
Martwy Chrystus” Andrea Montegna,
Spotkanie przy Złotej Bramie”(sceny z życia św.Joachima)Giotta di Bondone,
Bachus” Caravaggia,
Wygnanie z raju” Tommaso Masaccio,
Wenus z Urbino” Tycjana,
Orszak trzech króli” Benozzo Gozzoli,
Marta gani swoją siostrę Marię” Orazio Gentileschiego,
Bitwa pod San Romano III” Paolo Uccello,
Św.Hieronim” Leonarda da Vinci,
Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci,
Ukrzyżowanie” Antonello da Messina.

Dwanaście szarych ilustracji otwiera kolejne rozdziały książki,


o tytułach dość luźno, albo wcale nie odwołujących się do dzieł malarskich, no bo, co może łączyć „Odkurzacz” ( tytuł pierwszego rozdziału) z dziełem Andrea Mantegna „Martwy Chrystus”, albo „Holownik” z dziełem Benozzo Gozzoli „Marta gani swoją siostrę Marię”?

Kto spodziewa się, że książka Bianki Rolando dostarczy przyjemnych przeżyć w kontakcie z dziełem malarskim, ten będzie rozczarowany.  

Świat po przeczytaniu tej książki nie wydaje się lepszy i piękniejszy. Książki nie czyta się lekko i przyjemnie, a występujące postaci nie budzą sympatii, czasami drażnią i budzą odrazę. Tych, których dopadają wątpliwość egzystencjalne książka nie podnosi na duchu, zagubieni nie odnajdą w niej ładu i harmonii.

Siłą tej książki są ostre kontrasty.


Estetyczne przeżycia wywołane odbiorem dzieł włoskich mistrzów pędzla, zestawiane są z odrażającymi i odpychającymi lub etycznie wieloznacznymi sytuacjami z życia, np. freski Giotta autorka zestawia z medycznym spojrzeniem na zapłodnienie in vitro, obraz "Martwy Chrystus"Mantegna z pracą poławiaczy trupów, obraz "Bachus" Caravaggia z zatruciem nieświeżą kiełbasą w kanapkach. Do podkreślenia brzydoty świata służy autorce dosadny i intensywny język, którego mocne akcenty odnajdujemy w tekście opowiadań.

Środki wyrazu, którymi posługuje się autorka, działają na wyobraźnię czytelnika i poruszają emocjami w taki sposób, że przyzwyczajeni do infantylnego odbioru dzieł malarskich, zaczynamy czuć się uwolnieni od krępującego szacunku wobec dzieł sztuki, które przemawiają do nas emocjami nie zawsze estetycznie pożądanymi.



Blanka Rolando oprowadza po włoskich klimatach malarskich,


ale w sposób daleki od akademickich analiz, opowiada o dziełach malarskich w sposób odmienny i zaskakujący. Krótkie opowiadania to nie historie z happy endem, to luźne pogawędki wprowadzające w klimat Włoch, czas i przestrzeń mieszają się tu ze sobą, współczesność przeplata się z przeszłością.


Treść książki dopełniają czarnobiałe grafiki autorki, tzw. italiki


będące wariacjami na temat miejsc wiążących się z opowiadaniami. Ich bazę stanowią fotografie miejsc i obiektów we Włoszech, które przykuły uwagę autorki. Nie figuralne kształty grafik to wymazane, skryte komentarze. To jeszcze jedno narzędzie, którym posługuje się autorka, uświadamiając czytelnikowi niedoskonałość naszego widzenia rzeczy.

Książka Bianki Rolando nie pozwala czytelnikowi na lenistwo intelektualne ,


mobilizuje do kojarzenia faktów, snucia własnych refleksji, do samodzielnego studiowania dzieł malarskich i uważnego przyglądania się im w inny niż dotychczas sposób. Swoim piórem autorka wprawia obrazy w ruch, statyczne płótna malarskie zamieniają się w scenę na której toczy się prawdziwe życie, a wielcy mistrzowie pędzla przybierają ludzkie twarze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz