wtorek, 28 września 2010

Festival del Tortellini di Valeggio



Mam kolejne powody uważać, że Włosi, choć uwielbiają improwizację i w wielu  sprawach  zdają się  na żywioł, są świetnymi  organizatorami  i potrafią imprezę dopiąć na ostatni guzik. Trwający przez trzy dni września  Festival del  Tortellini di Valeggio jest tego dobrym przykładem.  

Święto tortellini w Valeggio  to impreza o  charakterze  lokalnym  przygotowywana z wielkim rozmachem  przez władze administracyjne, przy zaangażowaniu  organizacji i stowarzyszeń,  takich jak: Pro Loco Valeggio, Associazione Ristoratori Valeggio sul Mincio, SlowFood Veneto, Pastifici Artigiani, Cantine, Garda Colline, Parco Giardino Sigurta , Veronatura i wielu innych.


Tortellini- małe pierożki nadziewane farszem, przypominają polskie uszka do barszczu. Z produkcji tych kulinarnych smakołyków słynie właśnie  Valeggio. Lokalne przysmaki  wytwarzane są wg  starej receptury i klejone ręcznie, fatti a mano. Historia wytwarzania  tortellini nawiązuje do starej legendy o dzielnym kapitanie Malco i pięknej urody nimfie Sylwii związanych  węzłem miłości( pisałam o tym tutaj).




Święto Tortellini  w Valeggio   to  już kolejna edycja.


W pierwszy weekend września miasto zmienia się w elegancką  restaurację . Szarość chodników i ulic ustępuje miejsca czystej  bieli  dywanów rozciągniętych w centrum miasta. Biel, jak rozlane mleko płynie ulicami Valeggio, bielą się wysokie stoły, wielkie donice z kwiatami i rozpięte parasole kafejek.




Trzy rodzaje biletów upoważniają do uczestnictwa w święcie tortellini. Tańsze bilety po 19 euro zapewniają degustację wina i tortellini  na czterech stacjach rozstawionych w różnych punktach  miasta oraz jeden słodki deser na końcowym- piątym postoju. 
Można wybrać jedną spośród dwóch proponowanych tras degustacji -  niebieską, albo czerwoną. Plan z legendą, załączony do biletu, wskazuje kierunek poruszania się od stacji do stacji. Czarna  kieszonka  na kieliszek, estetyczny i wygodny gadżet wręczany razem z biletem, jak znak rozpoznawczy, dekoruje  szyje wszystkich uczestników festy.

Droższe bilety po 35 euro, dodatkowo zapraszają na uroczystą kolację w specjalnie zorganizowanej na tę okazję restauracji pod gołym niebem, urządzonej  na Piazzetta della  Chiesa. Niesamowite, jak odmieniło się podwórko kościoła parafialnego, za sprawą okrągłych  stołów  nakrytych  białymi obrusami i elegancką porcelaną.



Kupiliśmy  bilety po 19 euro i dodatkowo  bilety za 6 euro na kończący imprezę seans filmowy. Na kolejnych stacjach inne pastifficio  częstuje  wyrobami. Można spróbować  tortellini nadziewane dynią,  karczochami, szpinakiem, radicchio,  truflami,  prosciutto,  mięsem,  bazylią i orzeszki pinii, wszystkie smaczne, aromatyczne, polane obficie oliwą. Degustujemy  pierożki  w towarzystwie nieznajomych, łączy nas wspólnota stołu. Przy tak zbiorowej konsumpcji nie ma bałaganu, niepotrzebnych śmieci, pozostawionych  naczyń, wszystko  lądują w specjalnie oznakowanych koszach.


Równolegle z degustacją tortellini smakujemy regionalne wino:  białe -Custoza i Soave i  czerwone- Bardolino i Valpolicella. Producenci wina zachęcają do zakupów atrakcyjnymi cenami, butelkę najlepszego w smaku  zabraliśmy do  domu.

Atmosferę  zabawy i święta podnosi  muzyka dochodząca z  różnych  części  miasta. Mlecznymi uliczkami, długą smugą snuje się Blues, żeby przy następnej  stacji zamienić  się w lekki obłok muzyki soul - funk, a na placu  obok smyczkowy  kwartet przygrywa  tancerzom do tanga.                                           
     


Dla rozmiłowanych w malarstwie uliczna galeria zorganizowała konkurs na najładniejszy obraz związany z legendą o tortellini . A tuż obok  na wystawie starych gramofonów  można  podziwiać  ogromnych rozmiarów tuby.

Stoiska  agroturystyczne  wystawiły  swoje produkty . Najwyżej ceniona  olio extra virgine di oliva   sprzedawana  jest w ciemnych  butelkach o tradycyjnych kształtach lub w pękatych butlach z jasnego szkła- piękne  opakowanie to połowa sukcesu. 


Producenci serów zapraszają do degustacji i fromaggi tipici del Veneto. Są wśród nich:- Monte Veronese DOP, Bastardo del Grappa, Formajo Inbriago, Grana padano DOP, Asiago DOP, Malaga Bellunese. Najbardziej zaciekawia  ciemny, jak czekolada Formajo Inbriago, a najbardziej smakował delikatny  Monte Veronese DOP.  Za 3 euro można było  skosztować pięć wybranych  smaków  oryginalnej produkcji  serów.  

Wieczór zastał nas  zajętych  degustacją serów i  smakowaniem wina. Czekoladowy deser Dolce Valeggio  smakowaliśmy już otuleni mrokiem. Latarnie  oświetlały nam  stromą ścieżkę do Castello Scaligero. W średniowiecznych murach zamku czekała nas niezwykła  uczta duchowa- film " Il pranzo di Babette". 

Festival del  Tortellini di Valeggio   to wyjątkowe wydarzenie,  pokazuje, że sztuka kulinarna w połączeniu z kulturą jedzenia może wprawić, tak jak nas wprawiła, w nastrój pogodnego szczęścia.











6 komentarzy:

  1. o mamusiu! jak cudownie! zazdroszczę jak nie wiem co!

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz, ja za tortellini nie przepadam szczególnie. Raz na rok robie je "in brodo", bo mój Włoch czasem ma na nie ochotę i domaga się ich.
    Za to w degustacji win i serów wzięłabym udział z przyjemnością. Skosztowałabym też Dolce Valeggio.
    Nie dziwię się, że czas płynie szybko podczas takich atrakcji :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy blog! Complimenti!!! Natknelam sie na niego przypadkiem (przygotowuje tlumaczenie o Madonna della Corona i szukalam inspiracji ;))), ale napewno bede czesciej na niego zagladac. Pozdrawiam!
    Paula

    P.S. Uwielbiam Borghetto!

    OdpowiedzUsuń
  4. W nastrój pogodnego szczęścia wprawił mnie ten post. Dziękuję Bożenko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za wszystkie wpisy aktywnym komentatorką. Miło mi, kiedy zostawiacie ślady swojego pobytu na mojej stronie.Pozdrawiam wszystkich czytelników mojego bloga.Bożena

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam niedawno na filmie Jedz módl się kochaj , gdzie uwieczniono milość Włochów do celebrowania jedzienia i korzystania z uroków życia.Tęsknię za pizzą którą wspólnie spożywałyśmy i za tymi pysznymi tortellini, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń