Jesień z całym jej bogactwem darów, to dla
Włochów czas, kiedy organizuje się festy
i sagry. Tradycyjnie, każda miejscowość patronuje
innej imprezie. Festy i sagry to dla miasteczek okazja do promocji, zaprezentowania swoich
atutów, przyciągnięcia turystów i zarobienia pieniędzy na cele lokalne.
We wrześniu króluje dynia i jeżeli macie ochotę na
rozrywkę w stylu „Zuccafolk” z Jej
Wysokością Dynią w roli głównej, to odwiedźcie Pastrengo.
W niewielkim Pastrengo,
życie toczy się normalnym rytmem, aż do
pierwszego weekendu września, kiedy zaczyna się "Festa della Zucca". Na cztery dni miasteczko zamienia się w „dyniowe królestwo”. Jest moc atrakcji, wystawy, degustacja potraw, występy artystów oraz zabawa przy muzyce, aż do godzin nocnych.
Zuccafolk- jarmarczna rozrywka i nas przywiodła do Pastrengo.
Dyniowy plener zdominował przestrzeń życiową małego paesino. Robią wrażenie dyniowe ekspozycje różnorodnością odmian i gatunków
wśród, których rozpoznaję ulubioną Butternut, doskonałą na gnocchi i Ebisu na zupę.
Na stoiskach, dynie pysznią się rozmiarami, kształtami i kolorami. Niektóre przypominają zwiniętego w kłąb węża, łabędzia z długą szyją, albo długie kiełbasy (salumi). Zadziwia pomysłowość wykorzystania dyni jako elementu dekoracyjnego. No bo, co powiecie na długą dynię, przypominającą gigantyczną fasolkę szparagową, ozdobioną rysunkami i wierszykami o walentynkowej treści w stylu; "Twarz sprzedam młodą, miłość sprzedam piękną":)))
Kolorystyka dyń nie pozostaje w tyle do kształtów i wielkości. Są
dynie pomarańczowe, żółte, zielone, czerwone, szare i brązowe. I jakby tych wszystkich różnic nie
wystarczyło, są jeszcze "subtelne
niuanse” w strukturze pokrywy dyniowej.
Tu dopiero różnorodność odmian!
Prezentują się dynie o łupinie karbowanej, dynie gładkie, żebrowane,
prążkowane, z bruzdami, o lśniącej skórce lub z nalotem. A każdą można dotknąć,
obejrzeć z bliska, powąchać, żeby w końcu wybrać dla siebie tą naj... .
Może warto pomyśleć o zakupie halloweenowej dyni? Amerykański
zwyczaj robienia lampionów z dyni w wigilię Dnia Wszystkich
Świętych przyjął się w Italii i
zadomowił na dobre.
Ciekawią
stanowiska
wystawowe z pękatą tykwą, le suche seche o twardej skorupie.
Hodowca tykwy to prawdziwy pasjonat, rozgadał się, jak to Włosi potrafią, na
temat usuwania miąższu, procesu suszenia i użytkowego wykorzystania tykwy. Gadulstwo
Włocha w parze z pomysłowością idzie, scenkę rodzajową „La
vita in campania”, wykonał wyłącznie z tykwy: postaci, przedmioty i
zwierzęta. Uległam pokusie i tykwę nabyłam, będzie wazon do suchych kwiatów.
Inny hodowca entuzjasta z małym
synkiem ubrani w wieśniacze stroje znakomicie wpisują się w dyniowy pejzaż, towarzyszy
im dyniowa kukła contadino con raccolto abbondante.
Ciekawostką
okazuje się owalna dynia la
luffa, przypominająca ogórek. To wynik
ekologicznych rozwiązań i
poszukiwań wykorzystywania elementów środowiska
naturalnego w przemyśle użytkowym.
Wytwarza się z niej gąbkę do mycia ciała.
Okazuje się, że dynia
to doskonały materiał do spełniania
rzeźbiarskich fantazji. Niecodzienny pokaz odbywa się na
oczach widzów, dynie zamieniają się w
dzieła sztuki, bo carving to sztuka rzeźbienia
w warzywach i owocach. Nazwa wzięła się
od ang. carve znaczy wycinać. Trzeba wiele dyń poświęcić , aby osiągnąć
poziom mistrzowski w tej dziedzinie, ale
i talentu potrzeba , żeby wyciąć tak piękne
motywy kwiatowe.
Wielki plac w centrum miasteczka zastajemy zastawiony
stołami. Wieczorem zacznie się Zuccagusto,
będzie zabawa taneczna i degustacja dań
z dyni. Kuchnia regionalna, cucina tipica proponuje dyniowe
menu: dynię duszoną z ziołami, zupę z dyni i słodką konfiturę. A nad wszystkim
czuwa św. Franciszek, którego figurę odnajdujemy na skwerze nie opodal.
Opuszczamy
Pastrengo i „Festa della Zucca”,
w bramie żegna nas wielka dynia z zapytaniem „E…il
sale dove?” . Gospodarze dyniowego święta, tak na wszelki wypadek, przypominają przybywającym gościom, aby pamiętali o soli. We włoskiej tradycji ludowej tam gdzie dynia, tam koniecznie i sól, dynia bowiem symbolizuje głowę, a sól nawiązuje do starego zwyczaju sypania chrzczonym dzieciom odrobiny soli na język, która miała dać mądrość.
Pytanie o sól nawiązuje do przysłowia „Non avere sale i zucca”. Stąd nie mieć soli w dyni oznacza tyle,
co nie mieć rozumu, czyli bycie lekkomyślnym, czy po prostu głupim.
*Nie
mieć soli w dyni
Bożenko, czy dotarł mój mail? Czy wszystko jasne, co w nim napisałam? Jeśli nie, to będę wyjaśniać dalej. Daj znać.
OdpowiedzUsuńPóźniej wpadnę jeszcze, by dokładnie poczytać o tych dyniach.
Zachwycił mnie uśpiony wąż...
OdpowiedzUsuńNiesamowite są te kształty dyń. Jestem już po tegorocznym debiucie zupy dyniowej ale u nas chba dynie w jesnym gatunku i kształcie.
OdpowiedzUsuńNiektóre dynie mają tak ciekawe kształty, że aż żal je jeść. Powinny służyć za dekorację domu :).
OdpowiedzUsuńJa dyni dam jeszcze jedną szansę. Postanowiłam zrobić z nią jeszcze risotto. Może w takiej formie będzie mi smakować.
Niesamowite! Wspaniały materiał przygotowałaś. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że aż tyle rodzajów dyni istnieje :)
OdpowiedzUsuńPiekny reportaz.
OdpowiedzUsuńCo za wspaniała relacja!!! Bardzo dziękuję! Świetne zdjęcia, a komentarz, jak zwykle, pełny, wyczerpujący temat, rozbudzający ciekawość. Ach, ci Włosi! Z każdego, maleńkiego, lokalnego zwyczaju potrafią zdobić prawdziwy klejnot! Również za to ich kocham! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńAle wspanialosci ! Przepiekne zdjecia i jak zwykle ciekawy, wciagajacy tekst. Bogactwo natury poludniowej Europy i to slonce. Uwielbiam dynie. Pozdrawiam serdecznie. Mirka
OdpowiedzUsuńTa wielość i różnorodność dyń w Pastrengo była szokująca,a zaangażowanie lokalnej społeczności w imprezę olbrzymie, wydarzenie Zuccafolk bardzo zapadło mi w pamięci.Pozdrawiam serdecznie.
Usuń