W malutkim Sirmione ruch turystyczny trwa cały rok, a to za sprawą leczniczych wód siarkowych. Sirmione to ekskluzywny kurort z drogimi hotelami i licznymi ośrodkami SPA. Na wąskich uliczkach ruch odbywa się wahadłowo, a kawiarenki i restauracje mają zawsze pełne obłożenie.
Planując wyjazd w Niedzielę Palmową do Sirmione- turystycznej mekki nad Lago di Garda, mieliśmy więc świadomość tego wszystkiego i nie zaskoczył nas tłum kuracjuszy kłębiący się w historycznym centrum. Tym razem jednak nie zatrzymywaliśmy się dłużej na starówce, a lodziarnie, kafejki, drogie butiki, sklepy z pamiątkami omiataliśmy obojętnym wzrokiem. Zgodnie z wcześniej przemyślanym planem, dotarliśmy do jednej z bocznych uliczek , żeby znaleźć się na Passeggiata Delle Ricordanze Poetiche.
Trasa romantycznej passeggiaty prowadzi na kamienistą plażę. Ścieżką wzdłuż skalistych brzegów jeziora, można obejść dookoła cały półwysep. To właśnie do tego długiego i wąskiego przylądka, wcinającego się na 4 km w jezioro Garda, nawiązuje nazwa miejscowości pochodząca od greckiego słowa "syrma" oznaczającego ogon.
Ludzi, tu jakby wymiotło i można by pomyśleć, że miejsce jest zupełnie odludne, gdyby nie mijane przed chwilą tętniące życiem, gwarne centrum miasteczka.
Byliśmy pod wrażeniem cudownych widoków tej niezwykłej trasy spacerowej i dlatego postanowiłam opisać wrażenia i przedstawić zebrany materiał fotograficzny
Z początku prowadziła nas kamienista ścieżka z jednej strony ograniczona wysokim murem. Po przejściu ok. 500 m deptak urywa się, a mur przechodzi w skaliste zbocza. Na jednej ze skał napis ostrzega przed niebezpieczeństwem osuwania się kamieni. Narażając się na ewentualne perturbacje, niespiesznie posuwaliśmy się dalej i ani nam w głowach było zawracać. Wąska dróżka co kawałek urywała się, zaanektowana przez nieregularny kamienisty brzeg.
Białe, płaskie głazy niczym wyspy, wystawały ponad poziom wody jeziora i można było po nich przechodzić nie mocząc nóg. Czasami ryzykownie, ulegając pokusie płaskich skał, zapuszczałam się niebezpiecznie daleko w głąb jeziora tracąc kontakt z brzegiem. Przypominało mi to zabawę z dzieciństwa, kiedy przeskakiwało się po kamieniach, żeby nie wpaść w kałużę.
W oddali ciemną kreską odcinała się Rocca Manerba, woda nie wydawała się przeszkodą w dotarciu do niej, kamienne głazy wynurzone z jeziora złudnie skracały odległość. W głowie rodziła się szalona myśl- a może by tak kamienistym szlakiem pokonać przestrzeń dzielącą nas od niej?
Jezioro osnute było we mgle. W oddali, jakby za muślinowymi przesłonami, niewyraźnie rysowały się szczyty górskie Dolomitów. Cała przestrzeń, niebo i woda spowite było w szarościach, beżach, zimnych zieleniach i błękitach. Nad naszymi głowami nisko płynęły chmury, a kiedy szparami przebijało światło , niebo przybierało odcienie fioletów i różu. Przez cały czas obraz zmieniał się, był to niesamowity spektakl.
Podążaliśmy dalej, na koniec półwyspu. Na jego górzystym cyplu bieliły się ruin rzymskiego uzdrowiska- łaźni Grotte di Catullo.
Zmagnetyzowało nas to miejsce swoim nieodpartym urokiem, ciszą , spokojem i widokami zapierającymi dech w piersi. Teraz rozumiem, dlaczego tak chętnie przebywał tu rzymski poeta Katullus i skąd czerpał natchnienie dla swojej poezji. Nie zastanawia nazwa ścieżki "Passeggiata delle Ricordanze Poetiche", bo taki spacer to prawdziwa poezja.
Aż u mnie słychać tę ciszę, tylko zapach jeziora coś niedomaga i tylko dzięki Twoim słowom czuję go dalej :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna wycieczka, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi apetytu... wpisuję na listę "ewentualności"
pozdrawiam wiosennie
Właśnie wróciłem z nad Gardy. Byłem też w Sirmiome i obszedłem półwysep. Zrobiłem to pod wpływem tego posta :-) Jest tak jak w opisie. Polecam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńStanisławie - Bardzo się cieszę, że nie rozczarowałeś się i mój wpis był dla Ciebie inspiracją. Taki jest sens mojego tu na blogu pisania...posłużyć innym do pięknego kreowania swojego życia. Pozdrawiam i zapraszam do grona obserwatorów bloga.
OdpowiedzUsuń