poniedziałek, 8 maja 2017

Siła "pierwszej miłości". "Ponte Vecchio.Stary Most" Maria Malina Lampone


Jestem pełna obaw i nie wiem, czy moja interpretacja książki jest właściwa, czy dobrze odczytałam złożoność powieści?  Pierwsze co nasunęło mi się, podczas czytania lektury to nieodparte wrażenie, że opisywana historia  wydarzyła się naprawdę. Jakby przy pomocy literatury, autorka pisząca pod pseudonimem, chciała się z czymś rozprawić, co nie dawało jej spokoju, jakby przez  tę książkę  mówiła nam wszystko to, czego nie mogła powiedzieć konkretnemu człowiekowi,  ze szczerością odmienną od tej, na którą pozwala codzienna rozmowa.


Historię „pierwszej miłości”  Marty i Fabia, miłości głębokiej, ale trudnej, opowiada   pięćdziesięcioletnia  narratorka i jednocześnie główna bohaterka opisywanych zdarzeń. Ale zanim Marta zacznie snuć retrospektywną opowieść, wpierw dokonuje  bilansu swojego dotychczasowego życia. W krótkim prologu prezentuje swój portret dojrzałej kobiety, spełnionej i świadomej siebie, która bardzo dobrze wie „co w życiu ważne, a co warte funta kłaków”.(s.5) Jednak w momencie, kiedy wydaje się, że najważniejsze w życiu już się wypełniło, Marta wraca pamięcią do przeszłości i rozpoczyna podróży w głąb swojej duszy, konfrontuje się z wydarzeniami  z młodości i  bolesną utratą „pierwszej miłości”.


Opowieść  zaczyna się w Krakowie w późnych latach siedemdziesiątych. Jest lipiec 1978 roku, Kraków udekorowany  czerwonymi flagami  z okazji lipcowego- komunistycznego święta, 20 letnia Marta- pełna delikatności i naiwnego uroku studentka romanistyki i 23 letni Fabio- niebywale przystojny, tryskający humorem i energią lewicujący  Włoch, spotykają się przypadkowo u stóp Wawelu i z siłą „pierwszej miłości” zakochują się. Miłość spada na nich jak grom z nieba, są jak sklejeni, nierozłączni- „ Lubił ją dotykać. Miał jakąś wewnętrzną potrzebę czucia jej ciała blisko siebie. Jego ręce lgnęły do niej jak kawałki metalu do magnesu”.(s.23).


Wszystko, co działo się w Krakowie tamtego lata, wydawało się niezwykłą baśnią”.(s.17). Miłość Fabia i Marty wyjątkowa i czysta  napotyka jednak  wiele niesprzyjających okoliczności: brak pieniędzy, zamknięte granice, kontrolowana korespondencja, starania o paszport. Opisy szarej powszechności życia w PRL-u, a potem Polski stanu wojennego  bardzo  realistycznie  przedstawiają tamte ponure czasy.

Czy miłość dwojga  młodych ludzi należących do dwóch różnych światów przetrwa? Jakie przeszkody staną na drodze ich miłości?  Czy Marta i Fabio spotkają się jeszcze? O tym już na kartach powieści.     


Łatwo można spłycić literacki przekaz powieści jeśli nie zachowa się czujności, chociaż to wątek miłosny napędza akcję, to istotny jest tu skrupulatnie składany portret psychologiczny  pięćdziesięcioletniej kobiety u progu starzenia się, która rozprawia się ze swoją przeszłością. „Wspominam…Czy dlatego, że się starzeję? Może. Mam świadomość, że moje życie w większej części już się stało, a ile jeszcze przede mną? Kto to wie?(…) tak bardzo starałam się zrozumieć, bo wszystko zrozumieć, to wszystko wybaczyć. Czy zrozumiałam?”(s. 321)

Powieść nasycona jest licznymi wewnętrznymi monologami i przemyśleniami z których odczytać można całe spektrum uczuć i emocji  przeżywanych przez Martę. Tekst nabrzmiały od rozterek i rozważań sprawia, że czytelnik obserwuje zmiany zachodzące w świadomości bohaterki, która  na koniec konkluduje „jakże nieprzewidywalny jest czas … Dla jednych łaskawy … Dla innych bezlitosny, lecz zmienia każdego”.(s.318)   

Zastanawia, dlaczego  Marta wraca do wydarzeń z  przeszłości? Po co porządkuje swoje wspomnienia? Po co rozdrapuje stare rany? Czasami warto obejrzeć się w przeszłość i chociaż nie możemy odczynić wszystkiego, naprawić w realny sposób,  ani zmienić,  ale możemy wyciągnąć mądrość. Marta opowiada o swojej „pierwszej miłości”, bo pragnie spojrzeć na swoje życie w całości,  podejmuje wysiłek wpisania osobistej historii  w pełną trajektorię życia, która uwzględnia początek i koniec.


Tym co pozwoliło Marcie wyciszyć bolesne  przeżywanie siebie  sprzed lat i spojrzeć  na swoje życie bez dramatyzmu i cierpienia to dystans rozumiany jako świadome kształtowanie własnej rzeczywistości. ”Chcę pamiętać Cię tylko jako cudownego chłopaka, który podarował mi cudowne uczucie, który nauczył mnie kochać i dzięki któremu przeżyłam to co przeżyłam. To  w dużej mierze dzięki Tobie umiałam dać ogrom miłości człowiekowi, którego poślubiłam, umiałam być dobrą żoną, umiałam być szczęśliwa. Niezależnie od tego, jak absurdalnie zabrzmią te słowa, to Ty byłeś architektem późniejszych  moich uczuciowych wzlotów”.(s.323)  

Tytułowy Ponte Vecchio to miejsce najbardziej dramatycznej i pełnej emocji sceny rozgrywającej się między dwojgiem kochanków Martą i Fabio. Stary Most we Florencji, ulubione miejsce spotkań zakochanych par, to zarazem  metafora rozumiana  jako ogniwo łączące  zakochanych.” Ach…, gdy teraz o tym myślę…, gdy przypominam sobie nasze zdumiewające spotkanie na Ponte Vecchio, nasunęło mi się porównanie. Cała nasza miłość była jak Ponte Vecchio… stary, solidny most”.(s.322)    

Napisaną z polotem książkę Marii Maliny Lampone „ Ponte Vecchio. Stary Most  przeczytałam z przyjemnością i  zainteresowaniem, wciągnęła mnie ciekawie skrojona  fabuła bogata w zmieniającą się scenerię. Łapczywie chłonęłam wątki podróżnicze i razem z Martą zwiedzałam piękne włoskie miasta – Wenecję, Florencję, Sycylię, Urbino, Pesano, Orvietto, Todi, Asyż, Perugie, Gubbio, Sienę.

O dziwo,  nie przygnębiały mniej barwne fragmenty  przenoszące do tak nieodległej przecież epoki PRL-u…, sentymentalna podróż w czasie przypominała  minioną młodość i uśmiech rozświetlał moją  buzię. Natura ludzka  jest nieodgadniona i bardzo złożona  jesteśmy dziwniejsi niż chcielibyśmy przyznać, książka jest z gatunku tych, które na równi z fabułą stawia psychologię,  to ciekawe studium kobiecości.  PolecamJ


Ponte Vecchio. Stary Most
Maria Malina. Lampone
Wydawnictwo POLIGRAF, 2010

3 komentarze:

  1. Fajnie jest spotkać w blogosferze książkę, o której nie jest głośno, która nie jest reklamowana, która gdzieś obok mnie przemknęła, a która niesie w sobie takie mnóstwo różnych wrażeń i emocji. Mnie jak magnes przyciągają już same lata, w jakich akcja się toczy, gdyż wówczas bohaterowie są mi bliscy wiekowo i mentalnie. A to pozwala na odnajdywanie, tak jak w tym przypadku własnych odczuć związanych z przeszłością i powrotów do niej.

    Jestem zawsze pod wrażeniem tego w jakim stylu jestem tu zachęcana do przeczytania książki.

    Załączam pozdrowqienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten, jakże dla mnie miły komentarz, mogę określić słowami "Stara dobra szkoła" i sądzę, że wiesz co się pod tym powiedzeniem kryje. Ubogaciłaś tą wypowiedzią mój wpis. Dziękuję i ślę serdeczności.

      Usuń
    2. Miło mi niezmiernie.....
      Ja już jestem starej daty......a szkoła faktycznie mimo doby socjalizmu, w której przyszło mi spędzać szkolne lata nie tylko nas uczyła ale i wychowywała. Ale to wielka zasługa tamtej kadry nauczycielskiej.
      Tam na południu pewno słońce, ale u mnie również od kilku dni więc posyłam słoneczne pozdrowienia.

      Usuń