Dziergałam firanki przez całą zimę; mrówcza praca. Taka dłubanina to wielka szkoła cierpliwości i samodyscypliny. Niestety, kiedy już nabrałam rozpędu w tej szydełkowej robocie, to zabrakło mi nici. Ubrałam nimi okno w kuchni w moim włoskim domu.
czwartek, 21 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Binia,te firanki są cudne i naprawdę TY sama?!!Jestem pełna podziwu.Buziaki
OdpowiedzUsuńFiranki sa cudne
OdpowiedzUsuńTwoje firaniki w rzeczywistości wyglądają bardziej efektownie niz na zdjęciu. Nie wiem czy powinnaś je kończyć. Okazała bazylia w doniczce wygląda równiez efektownie nie wiem tylko dlaczego nie zsłużyła, żeby ująć ją w obiektywie.
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń