Od początku lipca trzyma fala upałów, temperatura sukcesywnie rośnie.
Włoska prasa donosi: W Rzymie i jej okolicach z powodu przeciążenia wystąpiły przerwy w dostawach prądu, na kilka godzin stanęły klimatyzacja i wentylatory. Energetyka ostrzega przed możliwością następnych blackoutów.Upały, trudne do zniesienia dla zdrowych, dla chorych nieznośna uciążliwość. Trzeba wytrzymać. Z powodu przykrej dolegliwości, zwanej tarczycą, od ponad dwóch tygodni nie wyściubiłam nosa z domu i tylko przyjmuję medykamenty.Czas rekonwalescencji uczyniłam czynnym przetrzymywaniem niedyspozycji. Takie sytuacje przypominają często o pracach, które się kiedyś zarzuciło, przerwało i odłożyło na potem.
Przeczytałam "Dziennik Toskański" Tessy Capponni-Borawskiej.
Autorka, z urodzenia florentynka, zamieszkała od wielu lat w Polsce, zabrała mnie w sentymentalną podróż do Toskanii, kraju swojego dzieciństwa i młodości.To podróż przesiąknięta nostalgią do miejsc, które czas nieuchronnie zmienia, a drapieżna komercjalizacja pozbawia czaru i uroku. Tessa Capponni pamięta inną Toskanię, przywołuje w pamięci dawne obrazy, wspomina je i konfrontuje z zastaną rzeczywistością.
Książka ma charakter dziennika, opiera się więc na subiektywnych wynurzeniach autorki na temat odwiedzanych miejsc, ludzi, dzieł sztuki, kuchni, kultury włoskiej, tradycji, filozofii, religii. Nie ma w książce przesadnych zachwytów i zadęcia, jest dzielenie się wiedzą wypływającą z doświadczenia i dojrzałości, są opisy wrażeń wspartych mądrością i sympatią do świata.
W czasie tej podróży poznajemy autorkę, jako osobę romantyczną, uduchowianą, znawczynię sztuki, znakomitą rozmówczynię, obserwatorkę i oczywiście miłośniczkę dobrej kuchni. Książka zawiera mnóstwo opisów kultury stołu i przepisów tradycyjnych dań włoskich. Czujemy zapachy ziół i smakujemy tradycyjne potrawy.
Na pochwalę zasługuje szata graficzna; miękka oprawa, kartki i fotografie w kolorze sepii oraz w pastelowych kolorach okładka przypominają stary dziennik.
Zainteresowały mnie anegdoty o postaciach, pamięć o tych osobach, często nieobecnych już w świecie żywych, przywołuje autorka we fragmentach rozmów, przejawia się w nich uważność na drugiego człowieka, sztuka konwersacji i słuchania innych.
Wróciłam do mojego dłubania szydełkiem i wydziergałam firanki.
To już drugi model wydzióbany przeze mnie szydełkiem. Wzór siatkowy jest łatwy, wymaga wrabiania rytmicznie powtarzających się motywów na siatce wzoru. Trzeba uważać, aby się nie pomylić przy wypełnianiu okienka
Firanki cudne, moja babcia takie wyrabiała, wisiały w całym domu, we wszystkich oknach. Ja niestety, nie umiem robić takich rzeczy :-(
OdpowiedzUsuńByłam w Toskanii, ukradła mi serce ;-) a w tym roku jadę na Elbę we wrześniu i już nie mogę się doczekać. Czy w tej książce jest coś o Elbie?
Malinconiu- Cieszy mnie, że podobają się tobie przeze mnie wydziergane firanki. Aż chce mi się wydziubac coś nowego!
OdpowiedzUsuńNiestety o Elbie w książce nie ma mowy,a ja sama,bardzo żałuję tam jeszcze nie byłam.Bożena
A byłaś gdzieś nad jeziorem Garda? Moi znajomi chcą jechać i szukają sprawdzonego ładnego miejsca...
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda smakowicie, zapach dolatuje do Bydgoszczy.A firanki?.Dzieło cierpliwych i oczywiście zdolnych ludzi.Mam w szafie podobne,"wycheklowane" przez moją teściową ale na obecne okna za małe.Tarczyca to mój ulubiny szkopuł.U nas chłodniej.
OdpowiedzUsuńMalinconiu- znam okolice Lago di Garda bo mieszkam niedaleko.Są to urocze tereny do wypoczynku.Nie znam propozycji biur turystycznych, a sama jestem daleka od tego, żeby wskazywac miejsca do wypoczynku, każdy ma inne preferencje.Ale mogę pomóc w podjęciu decyzji odsyłając do informacji na moim blogu.Wystarczy wybrac etykietę Lago di Garda.Bożena.
OdpowiedzUsuńWitam, biedna jesteś, ale dzięki temu firanki udały się wspaniale. Wiem, że rower i prawdziwe ptaszki były by lepsze. Upały są dokuczliwe ale w Warszawie teraz leje i trochę tęsknię do ciepła. Życzę zdrowia i nowych wycieczek.M
OdpowiedzUsuńjestem pod wrazeniem Twoich firanek ,wykazalaś się niezwykłą cierpliwością dziergając je .
OdpowiedzUsuńM.z W-wy, dziekuję za życzenia zdrowia- już czuję się dobrze, a nowe wycieczki przede mną. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMireczko- uznanie i pochwała od Ciebie to dopiero wyróźnienie!Dziękuje.
Bożena
Bożenko,Twoje firanki-prawdziwy artyzm...ZACHWYCAJĄCE...ja takiego TALENTU jestem zupełnie pozbawiona.
OdpowiedzUsuńKocham wszystko,co stanowi o "duszy"mieszkania,tworzy jego niepowtarzalny klimat-a Twoje jest takie...koresponduje z tym,co w nas...buziaczki...
Aniu,i ja po latach odkryłam i wróciłam do prostych pożytecznych zajęc jakim jest szydełkowanie- sam się sobie dziwię, ale się spełniam w tych zwykłych zajęciach.Dziękuję.Bożena
OdpowiedzUsuńFirankami się zachwycam, książkę mam, czytałam - pewnie jeszcze do niej wrócę. Życzę dużo zdrowia i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzy moglabym dostac przepis na tak pysznie wygladajaca kruszonke na bulce drozdzowej? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMagdo- przepis na kruszonkę jest prosty:
OdpowiedzUsuń3 łyżki maki
3 łżki cukru
1/4 kostki masła
można ubogacic posypkę dodając wiórki kokosowe albo płatki mogdałów. Smacznego Bozena