Mam kolejne powody uważać, że Włosi, choć uwielbiają improwizację i w wielu sprawach zdają się na żywioł, są świetnymi organizatorami i potrafią imprezę dopiąć na ostatni guzik. Trwający przez trzy dni września Festival del Tortellini di Valeggio jest tego dobrym przykładem.
Święto tortellini w Valeggio to impreza o charakterze lokalnym przygotowywana z wielkim rozmachem przez władze administracyjne, przy zaangażowaniu organizacji i stowarzyszeń, takich jak: Pro Loco Valeggio, Associazione Ristoratori Valeggio sul Mincio, SlowFood Veneto, Pastifici Artigiani, Cantine, Garda Colline, Parco Giardino Sigurta , Veronatura i wielu innych.
Tortellini- małe pierożki nadziewane farszem, przypominają polskie uszka do barszczu. Z produkcji tych kulinarnych smakołyków słynie właśnie Valeggio. Lokalne przysmaki wytwarzane są wg starej receptury i klejone ręcznie, fatti a mano. Historia wytwarzania tortellini nawiązuje do starej legendy o dzielnym kapitanie Malco i pięknej urody nimfie Sylwii związanych węzłem miłości( pisałam o tym tutaj).
Święto Tortellini w Valeggio to już kolejna edycja.
W pierwszy weekend września miasto zmienia się w elegancką restaurację . Szarość chodników i ulic ustępuje miejsca czystej bieli dywanów rozciągniętych w centrum miasta. Biel, jak rozlane mleko płynie ulicami Valeggio, bielą się wysokie stoły, wielkie donice z kwiatami i rozpięte parasole kafejek.
Trzy rodzaje biletów upoważniają do uczestnictwa w święcie tortellini. Tańsze bilety po 19 euro zapewniają degustację wina i tortellini na czterech stacjach rozstawionych w różnych punktach miasta oraz jeden słodki deser na końcowym- piątym postoju.
Można wybrać jedną spośród dwóch proponowanych tras degustacji - niebieską, albo czerwoną. Plan z legendą, załączony do biletu, wskazuje kierunek poruszania się od stacji do stacji. Czarna kieszonka na kieliszek, estetyczny i wygodny gadżet wręczany razem z biletem, jak znak rozpoznawczy, dekoruje szyje wszystkich uczestników festy.
Droższe bilety po 35 euro, dodatkowo zapraszają na uroczystą kolację w specjalnie zorganizowanej na tę okazję restauracji pod gołym niebem, urządzonej na Piazzetta della Chiesa. Niesamowite, jak odmieniło się podwórko kościoła parafialnego, za sprawą okrągłych stołów nakrytych białymi obrusami i elegancką porcelaną.
Kupiliśmy bilety po 19 euro i dodatkowo bilety za 6 euro na kończący imprezę seans filmowy. Na kolejnych stacjach inne pastifficio częstuje wyrobami. Można spróbować tortellini nadziewane dynią, karczochami, szpinakiem, radicchio, truflami, prosciutto, mięsem, bazylią i orzeszki pinii, wszystkie smaczne, aromatyczne, polane obficie oliwą. Degustujemy pierożki w towarzystwie nieznajomych, łączy nas wspólnota stołu. Przy tak zbiorowej konsumpcji nie ma bałaganu, niepotrzebnych śmieci, pozostawionych naczyń, wszystko lądują w specjalnie oznakowanych koszach.
Równolegle z degustacją tortellini smakujemy regionalne wino: białe -Custoza i Soave i czerwone- Bardolino i Valpolicella. Producenci wina zachęcają do zakupów atrakcyjnymi cenami, butelkę najlepszego w smaku zabraliśmy do domu.
Atmosferę zabawy i święta podnosi muzyka dochodząca z różnych części miasta. Mlecznymi uliczkami, długą smugą snuje się Blues, żeby przy następnej stacji zamienić się w lekki obłok muzyki soul - funk, a na placu obok smyczkowy kwartet przygrywa tancerzom do tanga.
Dla rozmiłowanych w malarstwie uliczna galeria zorganizowała konkurs na najładniejszy obraz związany z legendą o tortellini . A tuż obok na wystawie starych gramofonów można podziwiać ogromnych rozmiarów tuby.
Stoiska agroturystyczne wystawiły swoje produkty . Najwyżej ceniona olio extra virgine di oliva sprzedawana jest w ciemnych butelkach o tradycyjnych kształtach lub w pękatych butlach z jasnego szkła- piękne opakowanie to połowa sukcesu.
Producenci serów zapraszają do degustacji i fromaggi tipici del Veneto. Są wśród nich:- Monte Veronese DOP, Bastardo del Grappa, Formajo Inbriago, Grana padano DOP, Asiago DOP, Malaga Bellunese. Najbardziej zaciekawia ciemny, jak czekolada Formajo Inbriago, a najbardziej smakował delikatny Monte Veronese DOP. Za 3 euro można było skosztować pięć wybranych smaków oryginalnej produkcji serów.
Wieczór zastał nas zajętych degustacją serów i smakowaniem wina. Czekoladowy deser Dolce Valeggio smakowaliśmy już otuleni mrokiem. Latarnie oświetlały nam stromą ścieżkę do Castello Scaligero. W średniowiecznych murach zamku czekała nas niezwykła uczta duchowa- film " Il pranzo di Babette".
Festival del Tortellini di Valeggio to wyjątkowe wydarzenie, pokazuje, że sztuka kulinarna w połączeniu z kulturą jedzenia może wprawić, tak jak nas wprawiła, w nastrój pogodnego szczęścia.
o mamusiu! jak cudownie! zazdroszczę jak nie wiem co!
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja za tortellini nie przepadam szczególnie. Raz na rok robie je "in brodo", bo mój Włoch czasem ma na nie ochotę i domaga się ich.
OdpowiedzUsuńZa to w degustacji win i serów wzięłabym udział z przyjemnością. Skosztowałabym też Dolce Valeggio.
Nie dziwię się, że czas płynie szybko podczas takich atrakcji :) Pozdrawiam.
Bardzo ciekawy blog! Complimenti!!! Natknelam sie na niego przypadkiem (przygotowuje tlumaczenie o Madonna della Corona i szukalam inspiracji ;))), ale napewno bede czesciej na niego zagladac. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPaula
P.S. Uwielbiam Borghetto!
W nastrój pogodnego szczęścia wprawił mnie ten post. Dziękuję Bożenko.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie wpisy aktywnym komentatorką. Miło mi, kiedy zostawiacie ślady swojego pobytu na mojej stronie.Pozdrawiam wszystkich czytelników mojego bloga.Bożena
OdpowiedzUsuńByłam niedawno na filmie Jedz módl się kochaj , gdzie uwieczniono milość Włochów do celebrowania jedzienia i korzystania z uroków życia.Tęsknię za pizzą którą wspólnie spożywałyśmy i za tymi pysznymi tortellini, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń