Przedstawiam mojego motyla i proszę nie poskąpcie mu odrobiny swojej uwagi.
Ten delikatny i kruchy owad ma przed sobą daleką podróż za ocean, aż do Houston. Jak doleci będzie jednym z półtora miliona ręcznie robionych motyli z całego świata na wystawie poświęconej dziecięcym ofiarom Holokaustu. Przyczyniłam się do jego narodziny dziergając wyrysowany wzór na szydełku. Otwieram dłonie i wypuszczam motyla w przyjazne niebo w ten słoneczny majowy dzień. Niech zaniesie moją modlitwę, światło i dobrą energię do muzemu w Houston na wystawę poświęconą dziecięcym ofiarom Holokaustu. Mam nadzieję, że odnajdzie tam swoje miejsce, wzbudzi zainteresowanie i otoczony zostanie troską.Więcej o tym wielkim wydarzeniu organizowanym w muzeum w Houston znajdziecie na blogu Bobe Majse wystarczy kliknąć.
Bożenko, motyl jest cudny! Nawet nie wiesz, jak Ci dziękuję i jak buzia mi się śmieje: do Ciebie i tego motyla.
OdpowiedzUsuńPiękny! Moja Babcia całe życie 'szydełkowała' więc wiem ile pracy, precyzji i cierpliwości potrzeba do stworzenia takiej serwety. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń