Pieczone kasztany to niezaprzeczalnie kwintesencja jesiennych smaków.
Pogoda coraz bardziej kapryśna, a dla tych, którzy nie rezygnują ze spacerów czeka uliczny sprzedawca z pieczonymi kasztanami. Można rozgrzać ręce przy kociołku z brykietami, napić się grzanego wina i zajadać osmolone brązowe węgielki. Festy kasztanowe już się zakończyły, jednak wrócę pamięcią do naszej ostatniej wizyty w San Zeno di Montagna.
Tradycyjnie, każdego roku od połowy października, przez kolejne weekendy, aż do pierwszego listopada w San Zone di Montagna trwa Festa del Marrone.
Kasztanowe święto to dobry powód, żeby znów zajrzeć do tej górskiej miejscowości, położonej urokliwie na zboczu masywu Monte Baldo. I choć okazja ta sama, to za każdy razem zastajemy miasteczko odmienione. Poprzednio zaskoczyły nas wyludnione ulice, pozamykane kramy, puste tarasy omiatane suchymi liśćmi, restauracje zamknięte na głucho, drzewa ogołocone z liści i wszechogarniająca cisza w miasteczku ( pisałam o tym tutaj). Tym razem, a było to dokładnie 25 października, aktywowane do życia kasztanowym świętem San Zeno di Montagna wrzało energią.
Parkingi zapchane autami, że palca nie wciśniesz, kramy z towarami, jak okiem sięgnąć, dwurzędem zapełniały główną arterię, a między nimi przesuwał się pochód ludzi.
Atmosferę jarmarcznego zgiełku dopełniały przemarsze sbandieratorów w historycznych strojach przy akompaniamencie muzyki.
Stoliki w restauracjach zajęte po ostatnie miejsce, ale żadna to przeszkoda dla towarzyskich pogawędek anektujących każdą, wolną przestrzeń.
A nad tym wszystkim unosił się słodki zapach kasztanów, pieczonych nad rozżarzonymi brykietami. Żeby jednak uraczyć się smakiem osmolonych, brązowych węgielków, wpierw trzeba było odstać długą kolejkę do kasy. W wielkim, gastronomicznym namiocie nie odstraszało mrowie ludzi, mając w perspektywie skosztowanie jesiennego przysmaku, warto było poczekać.
Spacer i piękne widoki na góry dopełniły degustację pieczonych kasztanów w San Zeno di Montagna.
Oj lubię ale w Polsce co najwyżej to można kupić mąkę kasztanową a pieczone kasztany czasem, przypadkowo.
OdpowiedzUsuńniestety warunki klimatyczne w Polsce, ostre zimy nie pozwalają na zakładanie kasztanowych sadów, stąd to ubóstwo w propozycjach wyrobów z kasztana jadalnego, to nie nasza tradycja, za to mamy w Polsce kuligi i gorący bigos zimą.
UsuńSagry są świetnymi imprezami. A te październikowe z kaszatanami i młodym winem nie do przebicia:)
OdpowiedzUsuńTak, znakmicie dopełniają się smakowo młode wino i pieczone kasztany jesienną aurą:-)
Usuń