Książka „To wiem na pewno” Wally’ego Lamba pozostawiła trwałe
ślady w moim życiu, choćby tak prozaiczny, jak obkładanie chleba plastrami
pieczonego bakłażana, nazywanymi przeze mnie kanapkami Concettiny.
Dokładnie pamiętam również sytuację zakupu
książki. Wtedy, w 2008 roku w księgarni Świata
Książki szukałam wakacyjnej lektury.
Nie byłam zdecydowana na coś konkretnego i długo przebierałam wśród nowości wydawniczych, a kiedy już znalazłam
i stanęłam w kolejce do kasy, stało się coś dziwnego i niewytłumaczalnego
dla mnie; Zerknęłam na książkę klientki
stojącej przede mną, ciekawa okładka przedstawiała fotografię dwóch, tak
samo wyglądających chłopców, a na ich tle wypisany był tłusty drukiem tytuł. Wyszłam z kolejki odłożyłam na półkę wcześniej wybraną książkę i sięgnęłam po „To wiem na pewno” Wally’ego Lamba.