Każdej jesieni wyczekuję, kiedy w ogródku u sąsiadów, na niewielkim drzewku pojawią się wreszcie małe owalne owoce. Najpierw są zielone, potem pokrywają się czerwonymi plamkami, a kiedy osiągają dojrzałość wybarwiają się na czerwono i brązowo. Wysyp owoców następuje na przełomie września i października. Dojrzałe pozostawione na drzewie robią się miękkie i purchate, skórka zaczyna się marszczyć i na tym etapie przypominają wyglądem suszone figi. Chodnik i ulica wokół drzewka upstrzona jest opadłymi owocami, gdyż sąsiedzi zbiorów nie przewidują.
Najlepiej smakują zerwane prosto z drzewa, sięgam więc
ochoczo( oczywiście za zgodą sąsiada) po jeszcze zielone owoce, są soczyste i
smakują jak jabłko. Dojrzałe-czerwone to sama słodycz, odnajduję w nich smak
coś pomiędzy suszonym jabłkiem, gruszką,
a figą. W środku znajduje się
podłużna pestka. Warto spróbować, mają wiele właściwości odżywczych i leczniczych.
Owoce,
o których tu mowa to i giuggiole, czyli jujuba znana też
jako daktyl chiński, w Polsce nazywana głożyną
pospolitą. Po raz pierwszy zetknęłam się z tą rośliną w Italii, poznałam owoce w naturze. Od tego czasu rozpoznaję giuggiole również na stoiskach, gdzie sprzedawane są w formie surowej lub wersji suszonej.
:)
OdpowiedzUsuń