Koty towarzyszyły Doris Lessing przez całe życie. W książce pt. „O kotach”pisarka daje się poznać, jako „kociara”, oczywiście bez negatywnych konotacji tego określenia.
Zasadniczo, lektura pełna jest ciekawostek o kocich zdolnościach, o rytmie kociego życia wyznaczanym przez siły natury, o kociej inteligencji i temperamencie. Bardzo prawdziwie przedstawiona jest tu koegzystencja kotów z ludźmi, w tej warstwie książka porusza najbardziej i budzi refleksje.
Pisarka wspomina lata obecności kotów w swoim życiu, dociera do najodleglejszych wspomnień z dzieciństwa, często są to migawki pamięci, historie bez początku, czy końca. Wydarzeniom z kotami w roli głównej, wydobytym z najodleglejszych zakamarków pamięci, przygląda się pisarka na nowo, analizuje towarzyszące jej wówczas uczucia i emocje.
Doris Lessing opowiada o zdziczałych kotach żyjących w pełnym niebezpieczeństw afrykańskim buszu, o kotach oswojonych mieszkających na afrykańskiej farmie jej rodziców, o kotach zadomowionych dzielących z nią życie w kolejnych londyńskich mieszkaniach i tych przypadkowo odwiedzających dom, tymczasowo dokarmianych, pojonych, przygarnianych na kilka tygodni, leczonych, odbywających rekonwalescencję.
Jako wielka admiratorka kotów, Lessing podziwia kocią urodę „…cóż może być wdzięczniejszego, bardziej delikatnego niż kot? Bardziej naturalne powietrzne stworzenie? ” , „Jeśli ryba jest ruchem opływającej ją wody, uformowanym w jej kształt, to kot jest wykresem i wzorem odciśniętym w łagodnym powietrzu.”
Pisarka z niezwykłą wnikliwością charakteryzuje kocią naturę „pragnąc dosięgnąć samej istoty jego kociości i znaleźć to, co w nim najlepsze”. Podobnie jak inni ludzie opiekujący się kotami, tęskni chwilami do wspólnego języka z tymi zwierzętami.
Jest w książce wiele opisów zdarzeń z kotami, wesołych budzących radość z obcowania z nimi i smutnych związanych z chorobami i nieszczęśliwymi wypadkami, przysparzających zmartwień i kłopotów. Wstrząsa opis makabrycznego weekendu na farmie afrykańskiej jej rodziców, kiedy dom zamienił się w pole bitwy dla około setki kotów. Pisarka rozlicza siebie i oboje rodziców z kociej zagłady. Z perspektywy minionego czasu, jednak zmienia swoje spojrzenie na matkę, która na afrykańskiej farmie pełniła niewdzięczną rolę regulatora i strażnika równowagi między zdrowym rozsądkiem, a bezsensownym puszczeniem natury na żywioł.
Fascynacja pisarki kotami przewija się w opisach przedstawiających kolejnych kocich pupilów dzielących życie z pisarką- Szarej, Charliego, Rufusa, El Magnifico. Swoje uwielbienie dla kotów pisarka wyraża słowami „-Ach, kot – powtarzam modlitewnym tonem.- Pięęękny kot! Rozkoszny kot! Zachwycający, jedwabisty! Kot mięciutki jak sowa z łapkami jak ćmy, kot- klejnot, kot- cudo! Kot, kot, kot, kot.”
Niepokrzepiająca jest jednak konkluzja wysunięta przez pisarkę „ po całym życiu w towarzystwie kotów zostaje nam osąd smutku, ale odmienny od tego, który winni jesteśmy ludziom. To połączenie żalu wywołanego kocią bezradnością i poczuciem winy za cały rodzaj ludzki”.
Polecam lekturę tym, którym kot towarzyszy w życiu, jak również tym, którzy lubią jedynie napotkane koty podrapać czule za uszkiem. Książka uświadamia, że kot to rozkoszne stworzenie, a przebywanie z nim dostarcza wiele radosnych momentów, nie należy jednak zapominać, że to zwierzę o skomplikowanej i złożonej naturze, a koegzystencja z kotem wiąże się z odpowiedzialnością i obowiązkami.
Pięknie napisany post. Jako człowiek urodzony w roku Kota i wegetarianka na co dzień żyjąca z kotami, mogę się tylko podpisać pod cytatem, który przytoczyłaś na końcu. Jest to rzeczywiście niewesołe lecz prawdziwe, choć ja bym to rozciągnęła na zwierzęta jako takie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, to miłe. W tej książce noblistka Doris Lissing daje się poznać jako wielka przyjaciółka, troskliwa opiekunka kotów. W jesieni życia koty towarzyszyły jej w codziennym życiu. Wnikliwie je obserwowała i pięknie opisała.
Usuń