Zostawił swoje ślady w Valeggio wielki wódz wojsk francuskich- gen. Napoleon Bonaparte. W latach 1796-97 prowadził w północnych Włoszech swoją kampanię i odniósł szereg spektakularnych zwycięstw. Dnia 30 maja 1796r w Palazzo Guarienti przy via Murari miał swoją kwaterę, o czym przypomina tablica na fasadzie odrestaurowanego okazałego budynku.
Nieopodal na sąsiadującej ulicy miał swoją siedzibę w okazałej willi gen. Antonio Maffei- najważniejsza postaci tamtych wydarzeń i wielki przeciwnik gen. Bonapartego. Antonio Maffei dowodził wojskami Republiki Weneckiej przeciwko rewolucyjnym wojskom Francji i wsławił się, jako głównodowodzący w kilku zwycięskich starciach nad wojskami francuskimi. Jedno takie zwycięstwo miało miejsce właśnie w okolicach Valeggio. Dziś willa generała Maffei należy do kompleksu parkowego Parco Sigurta.
Villa Sigurta/ dawniej Villa Maffei
Zwycięstwo Włochów nad Francuzami nie może iść w zapomnienie. Stąd pomysł na upamiętnienie zwycięskiego starcia poprzez odtworzenie wydarzeń historycznych w inscenizacji kostiumowej. Taki historyczny spektakl " Battaglia Fra Veneziani e Napoleonici" rozegrał się w Borghetto 29 maja 2010 roku.
Średniowieczne borgo to doskonała scenografia dla działań wojskowych, toczących się w rzeczywistości przed kilkoma wiekami. Na naszych oczach rozgrywały się sceny do złudzenia przypominające działania wojenne. W uszach pękały bębenki od huku armat, w oczy szczypał dym od wystrzałów broni palnej, a w nos drażnił zapach prochu strzelniczego.
"Raz dobosz zuch szedł sobie ulicami.
I bił za dwóch w swój bęben pałeczkami...
Na bębna głos tłum zleciał się z oddali,
by ujrzeć kto tak dzielnie w bęben wali..."
Na zakończenie spektaklu historycznego zwycięskie wojska przemaszerowały przez most San Marco w Borghetto ze sztandarem Serenissima Veneziana powiewającym nad głowami żołnierzy.
Piosenka o małym doboszu towarzyszyła mi w drodze do domu. Szkoda, że nie rzuciłam mu pod nogi, jak w tej piosence, trzech różyczek. Ech!, byłby jakiś romantyczny akcent w tej wojennej zawierusze.
Zwycięstwo Włochów nad Francuzami nie może iść w zapomnienie. Stąd pomysł na upamiętnienie zwycięskiego starcia poprzez odtworzenie wydarzeń historycznych w inscenizacji kostiumowej. Taki historyczny spektakl " Battaglia Fra Veneziani e Napoleonici" rozegrał się w Borghetto 29 maja 2010 roku.
Średniowieczne borgo to doskonała scenografia dla działań wojskowych, toczących się w rzeczywistości przed kilkoma wiekami. Na naszych oczach rozgrywały się sceny do złudzenia przypominające działania wojenne. W uszach pękały bębenki od huku armat, w oczy szczypał dym od wystrzałów broni palnej, a w nos drażnił zapach prochu strzelniczego.
Widzowie mieszali się z postaciami w historycznych strojach, ale kiedy nad porządkiem czuwają panie z policji, można być spokojnym, że nic niepożądanego się nie wydarzy.
Bez obawy, że zostaniemy wciągnięci, na skutek zamieszania, w działania wojenne, obserwowaliśmy dynamicznie toczący się spektakl. Najpierw wojsko dokonało prezentacji barwnych mundurów i kilka razy przemaszerowało przed widzami. Była musztra wojskowa w języku francuskim i włoskim, potem wojsko przeciągało wielkie armaty i zajmowało stanowiska, żeby wreszcie zacząć działania wojenne, czyli na przemian natarcia i wycofywanie się wojsk. Sympatię wzbudził mały dobosz, który rytmicznie uderzał pałeczkami, a ja mu wtórowałam nucąc starą znaną piosenkę:
"Raz dobosz zuch szedł sobie ulicami.
I bił za dwóch w swój bęben pałeczkami...
Na bębna głos tłum zleciał się z oddali,
by ujrzeć kto tak dzielnie w bęben wali..."
Na zakończenie spektaklu historycznego zwycięskie wojska przemaszerowały przez most San Marco w Borghetto ze sztandarem Serenissima Veneziana powiewającym nad głowami żołnierzy.
Piosenka o małym doboszu towarzyszyła mi w drodze do domu. Szkoda, że nie rzuciłam mu pod nogi, jak w tej piosence, trzech różyczek. Ech!, byłby jakiś romantyczny akcent w tej wojennej zawierusze.
Hi Bozenko,.... i znowu moglam przeniesc sie na chwilke do Italii. Dzieki , ze opisujac swoje przezycia umozliwiasz innym brac w nich udzial.Uwielbiam wszelkiego rodzaju festy, a szczegolnie te ,ktore odbywaja sie w ciepelku!! twoja torta salata wyglada wyjatkowo apetycznie. Pozdrawiam goraco
OdpowiedzUsuńhmmm... tarta pycha, chyba nastepnym razem te wlasnie zrobie, bo ostatnio robimy z Ilona (moja jedyna polska kolezanka w Bukareszcie) wspolne gotowanie, wiec kazde nowe danie jest do wyprobowania.
OdpowiedzUsuńI gratuluje postu :) duzo trzeba sie bylo pewnie naszperac, zeby te wszystkie historyczne detale podac, tym ktorzy nie wiedza za duzo o historii wloskich miasteczek :)
pozdrawiam serdecznie i czekam na nastepnego posta.
P.S. obowiazek obywatelski spelniony? Poszliscie na wybory? byl okreg wyborczy w Mediolanie?