Początek listopada i kolejne dwa dni Święta Zmarłych skłaniają do rozmyślań i refleksji na temat nieuchronności śmierci. Niedzielny wyjazd na
Cimitero Monumentale w
Weronie był swoistym " memento mori" z mojej strony. No bo, gdzie? - jak nie w miejscu ostatniego spoczynku, można znaleźć odpowiedź na dręczące rozmyślania o kruchości życia, przemijaniu i tajemnicy śmierci. A jak się już tu znalazłam to i waszą uwagę spróbuję przekierować na cmentarne ścieżki obiektu zaliczanego do najokazalszych zespołów cmentarnych we Włoszech. Zupełnie odmienny architektonicznie od polskich cmentarzy zasługuje na uwagę.
Przed budynek cmentarny prowadzi cyprysowa aleja. Obiekt robi wrażenie rozmiarami, olbrzymie kolumny wspierają wejście do gmachu, nad portykiem postacie zasłonięte żałobnymi szatami przypominają o nieuchronności tego co ostateczne, a zastygłe w kamieniu lwy strzegą przejścia przez bramę cmentarną.
Przestrzeń cmentarza w kształcie kwadratu otoczona jest galeriami z pochówkiem ściennym. W cieniu arkad skrywają się okazałe grobowce rodowe. Wszystko jest tu duże, wielkie, wręcz monumentalne. Zdumiewa rzeźbiarskie przedstawienie postaci w kamieniu - ich wyrazistość , zastygłe pozy, grymas twarzy - wszystko to przemawia do emocji. Oscylująca między czernią i bielą, kolorystyka nagrobków, stonowana i zimna szarość sprawia, że chłód śmierci przenika do samych kości. Medytacje eschatologiczne można tu odczytać na licznych nagrobkach z XIX w i początku XX w. Niektóre napisy i inskrypcje są zatarte i porosłe mchem. Zadziwiają detale z precyzją wyrzeźbione przez dawnych kamieniarzy. Porusza dramatyzm przedstawionych scen i dreszcz emocji przechodzi po plecach na wymowne w swej treści sytuacje uwiecznione w kamieniu. Przyglądam się rzeźbiarskim grobowcom i odnoszę wrażenie, jakbym była świadkiem przed chwilą rozgrywanych, dramatycznych wydarzeń. Pokryte patyną czasu kamienne postaci zastygły na wieki i wciąż urzekają siłą wyrazu.
Lżej na duszy i raźniej w otoczeniu wszechobecnych na cmentarzu figur aniołów - skrzydlatych opiekunów ludzi, wysłanników Bożych. To one towarzyszą zmarłym przy przejściu do nowego życia, a nam dodają teraz otuchy. Zadziwia różnorodność artystycznych wizji tych nieziemskich istot, jaka ma tu miejsce. Wśród grobów, w pozie strudzonego wędrowca przysiadł Jezus. Rzeźba Chrystusa wzrusza i przypomina tak bliską naszej polskiej tradycji figurę Jezusa Frasobliwego. Ześrodkowaną przestrzeń cmentarza zapełniają pochówki ziemne. Bezdusznie i bezstylowo, wobec tego wielkiego muzeum rzeźby pełnego dzieł sztuki, prezentuje się nowa część cmentarza z nagrobkami na pozór różnorodnymi, ale bez wyrazu. Tylko, niespodziewanie wyrastająca ponad grobami, zielona palma zdaje się burzyć monotonnie nagrobkowych kształtów, a nadzieję niesie umieszczony nad wyjściem z cmentarza relief przedstawiający scenę z życia Jezusa "Przywrócenie zmarłego do życia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz