Na Piazza San Marco przy Canale Mezzo zgromadziła się spora widownia zaciekawiona niesamowitymi popisami rowerzystów. Cykliści ćwiczyli skoki do wody przed, mającą się odbyć w godzinach wieczornych, imprezą pod nazwą Antichi Giochi della festa dell’ Ospite.
przygotowania cyklistów do zjazdu z rampy
Impreza odwołuje się nazwą do dawnych zabaw, w które grali i bawili się nasi przodkowie. Zdjęcie na afiszu, zapowiadającym imprezę, przedstawiało dwie atrakcje czekające widzów.
Zwariowany i szalony pomysł na dwa koła zaliczyłabym raczej do sportów ekstremalnych współczesnych naszym czasom .
Wyglądało to tak, że rowerzyści pojedynczo zjeżdżali z rampy i wykonywali skoki do wody, a de facto, do wody wpadał cyklista i rower. Między progiem wybicia, a taflą wody zawodnik puszczał rower i wykonywał popisowy skok. Wykonane w powietrzu ewolucje widownia nagradzała okrzykami zachwytu i gromkimi brawami. Im większy stopień trudności skoku, tym dłuższy aplauz ze strony publiczności.
skok do wody na główkę
W rowerowych skokach do wody chodzi o to, żeby było efektownie, ale również i bezpiecznie. Kiedy zawodnik wpada do wody, ważne jest, aby rower nie zrobił cykliście krzywdy. W czasie, kiedy cyklista wykonuje nad powierzchnią wody salta, rowery idą na dno, jak kamień. Wyławiają je linami nurkowie, którzy musza wykazać się refleksem i zręcznością. Szalone popisy cyklistów robią wrażenie i przyznaję- zabawy naszych przodków były bardzo widowiskowe, ale i karkołomne.
Impreza odwołuje się nazwą do dawnych zabaw, w które grali i bawili się nasi przodkowie. Zdjęcie na afiszu, zapowiadającym imprezę, przedstawiało dwie atrakcje czekające widzów.
I zgodzę się z tym, że zabawa sprawnościowa polegająca na przechodzeniu po śliskiej belce, wysmarowanej tłuszczem przerzuconej nad wodą mogła bawić naszych przodków, to jednak spektakularne popisy rowerzystów trudno zaliczyć do dawnych.
Zwariowany i szalony pomysł na dwa koła zaliczyłabym raczej do sportów ekstremalnych współczesnych naszym czasom .
Wyglądało to tak, że rowerzyści pojedynczo zjeżdżali z rampy i wykonywali skoki do wody, a de facto, do wody wpadał cyklista i rower. Między progiem wybicia, a taflą wody zawodnik puszczał rower i wykonywał popisowy skok. Wykonane w powietrzu ewolucje widownia nagradzała okrzykami zachwytu i gromkimi brawami. Im większy stopień trudności skoku, tym dłuższy aplauz ze strony publiczności.
skok do wody na główkę
W rowerowych skokach do wody chodzi o to, żeby było efektownie, ale również i bezpiecznie. Kiedy zawodnik wpada do wody, ważne jest, aby rower nie zrobił cykliście krzywdy. W czasie, kiedy cyklista wykonuje nad powierzchnią wody salta, rowery idą na dno, jak kamień. Wyławiają je linami nurkowie, którzy musza wykazać się refleksem i zręcznością. Szalone popisy cyklistów robią wrażenie i przyznaję- zabawy naszych przodków były bardzo widowiskowe, ale i karkołomne.
salto do wody
świetnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńProszę się zatem rozgościć:-)
UsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńWow! W życiu nie słyszałam o skokach do wody na rowerze. Popatrzeć z ciekawoscia można, ale chyba nigdy nie zdecydowałabym się na taki wyczyn. Punkt dla odwage dla zawodników! Chciałam jeszcze zapytać co to za miasto w którym odbywał się ten festiwal?
Muszę nadrobić zaległości na twoim blogu! Sam fakt, że jest on o Italii sprawia że jestem juz nim zauroczona ( tak jak i samym państwem!).
Pozdrawiam Serdecznie! :)
vanillastateofmind.blogspot.com
Witaj Olu, skoki do wody miały miejsce w Peschiera del Garda. Miło, że się odzywasz. Proszę rozgość się u mnie i zaglądaj w wolnym czasie. Czy ty też przyłączyłaś to społeczności blogerów i zaczęłaś prowadzić swój blog? Adres pod komentarzem jest na twoją stronę?Jeżeli tak to witam w wirtualnym świecie:-)Pozdrawiam serdecznie.
Usuń